Któryś już raz oglądałam ten film. Cóż tu wiele mówić, fantastyczna kreacja Fronczewskiego, Wrocław pod koniec lat osiemdziesiątych, zbliżenie na łazienkowe kafelki w Monopolu i taka porcja fantazji i szaleństwa, że nawet pierwszy poniedziałek po urlopie może się zmienić w całkiem przyjemny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz