wtorek, 26 lipca 2011

Konsul

Któryś już raz oglądałam ten film. Cóż tu wiele mówić, fantastyczna kreacja Fronczewskiego, Wrocław pod koniec lat osiemdziesiątych, zbliżenie na łazienkowe kafelki w Monopolu i taka porcja fantazji i szaleństwa, że nawet pierwszy poniedziałek po urlopie może się zmienić w całkiem przyjemny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz