piątek, 1 lipca 2011

Sen o żydowskim chłopcu

Ten sen pamiętam w każdym szczególe. Zapisałam go w 2002 roku.

Byłam żydowskim chłopcem ukrywającym się w synagodze. W całym mieście panował chaos, trwała wojna. Pojawiający się zewsząd żołnierze budzili przerażenie i popłoch. Żeby przeżyć musiałam (musiałem) ukryć się pomiędzy belkami podtrzymującymi strop ogromnego gmachu szkolnego, który był jednocześnie świątynią. Na dworze panowała przepiękna letnia pogoda. Przez uchylone drzwi wpadały złote promienie słońca, a w nich wirowały drobinki kurzu. W tle słychać było miarowy tupot ciężkich wojskowych butów.

2 komentarze:

  1. Poruszające te Twoje sny... aż ciarki przechodzą.
    Takie transcendentalne wizje rzadko mnie nawiedzają (albo ich nie pamiętam), ale jeden taki sen przy okazji Ci opowiem. Kiedy po przebudzeniu zrozumiałam o co w nim chodziło poczułam dreszcze. Ale było już za późno by ze świadomością tego odkrycia wrócić do tamtego świata...
    Dobrych snów:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz, że ja miałam kiedyś taką serię, co noc zaczynało się tak samo i wydaje mi się, że modyfikacje, które się pojawiały wynikały właśnie z moich przemyśleń na jawie.
    Może jeszcze wrócisz do tamtego świata. Domyślam się, że był pociągający, skoro mówisz o nim z taką nostalgią.
    Dobranoc:)

    OdpowiedzUsuń