Kiedy parkowaliśmy auto pod Astrą, deszcz chwilowo ustał i choć niebo nadal było sine, nic nie zapowiadało dramatu, który miał się rozegrać na naszych oczach w przeciągu kilkudziesięciu kolejnych minut. Wypicie soku w barku na dole i zakupienie pierogów piętro wyżej zajęło nam nieco ponad kwadrans. Gdy znaleźliśmy się z powrotem przy wyjściu, okazało się, że deszcze leje się strumieniami. Takiej ulewy chyba w życiu nie widzieliśmy. Cały parking momentalnie zamienił się w jedną wielką kałużę. Na tyle głęboką, że gdybym zdecydowała się na dotarcie do samochodu, miałabym w butach wodę. Babu wyglądał na spanikowanego i dopytywał się, czy też się boimy powodzi.
W końcu jednak podjechaliśmy pod blok. A tam kolejne bajoro. Woda sięgała już do połowy koła, a deszcz ciągle padał. Dół ulicy również kompletnie zalany. Kierowcy w popłochu zawracali, przeparkowywali, odjeżdżali. Jeden samochód utknął na środku jezdni. Wyglądało na to, że woda wdarła się do jego wnętrza. O silniku nie wspominając.
Pod naszą bramą jezioro sięgało pierwszego stopnia. Sąsiedzi obierali różne strategie, by dostać się do drzwi. Na bosaka, w sandałach, klapkach, z ręcznikiem przewieszonym przez ramię. Wejście od podwórza nie było w żaden sposób utrudnione, ale chyba nikt nie miał pod ręką klucza od tych rzadko, bo tylko przez właścicieli psów oraz rodziców dzieci w wieku szkolnym, używanych drzwi.
Odziani w kalosze wyszliśmy z Babu, by dostojnie brodząc w mętnej
wodzie poczuć się jak w Wenecji i uwiecznić powódź na zdjęciach. Chwilę
później dostaliśmy od babci cynk, że Legnicka również zalana,
komunikacja miejska i ruch samochodowy zamarły. A zaraz potem zadzwonił
przewodniczący klasy z wiadomością, że nasze sale w szkole zalane, więc
Maciek pobiegł przyłączyć się do akcji ratunkowej. Wszystkie meble
stanęły na krzesełkach. Podłogi do wymiany. Jutrzejsze wyjście do teatru
odwołane. Zajęcia przeniesione do sal na piętrach.
W
tym momencie sytuacja zdaje się być opanowana. Tramwaje znowu kursują.
Kanalizacja przyjęła nadmiar wody. Kałuże wyschły. Ale burzową aurę
zapowiadali na cały ten tydzień. Oby to nie była tylko rozgrzewka przed
głównym występem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz