czwartek, 31 maja 2012

Jaguar

Wczoraj wróciłam z pracy, zasiadłam w kuchni i zajadałam czereśnie, kiedy Maciek znienacka oznajmił, że przypominam jaguara. A że na mojej twarzy odmalowało się osłupienie, od razu pospieszył z wyjaśnieniami, że ta butelkowozielona bluzka, kolczyki i uczesanie, które miałam, nasunęły mu skojarzenie z luksusowym samochodem, a nie kotem. Komplement roku!

środa, 30 maja 2012

Ray Wilson


Pierwszy album solowy byłego frontmana Genesis. Zachrypnięty głos, mocne gitary, buntowniczy wizerunek Raya - nic więcej mi nie trzeba, by słuchać tej płyty z niesłabnącym entuzjazmem.

Sny Pati i Michała

Pati śniło się, że była u nas i niechący przysiadła na obrazku Babusia. Malunek przedstawiał śliczą małpkę. Więcej szczegółów nie pamięta.
A Michałowi już dawno temu śniło się, że był w okolicach Hali Targowej i zobaczył, że sprzedaję tam na straganie warzywa.

My Little Pony

W ostatnich dniach toczą się u nas boje o pierwszeństwo do kompa. A wszystko przez kucyki. W zeszłym tygodniu puściłam Bastkowi na youtubie 'O dwóch takich, co ukradli księżyc'. Siedział jak zaczarowany. Wiadomo, klasyka. Ale potem zauważył kolejne dostępne filmiki. Całą serię o kucykach. No i zaczęło się. Teraz nic innego już go nie interesuje, żadne tam 'Benteny' czy 'Opowieści Mamy Mirabelle' w telewizji. Ciekawe, czy się chłopakom w przedszkolu przyznaje, jaka jest jego aktualnie ulubiona bajka, haha:)

Pod Huncwotem

Skłamałabym twierdząc, że ta historia porwała mnie od pierwszej strony, bo chwilę zajęło mi załapanie spowolnionego rytmu angielskiej wsi, której mieszkańcy głównie snują się od pubu do pubu, popijają coraz to ciekawsze trunki i plotkują. W międzyczasie niektórzy padają też ofiarą tajemniczego mordercy lub tłumaczą się z deka wyalienowanemu inspektorowi Scotland Yardu. W końcu jednak uległam nastrojowi rodem z Midsomer Murders czy powieści Agathy Christie i z wypiekami na twarzy próbowałam wytypować podejrzanego. Bezskutecznie! Zatem do Marthy Grimes jeszcze wrócimy:)

poniedziałek, 28 maja 2012

czwartek, 24 maja 2012

Nie mów nikomu

Coben nie zawodzi. Sensacja na całego. Miłość po grób, ciut niezgułowaty bohater odkrywający w sobie niezłomną moc, zabójcy znający mrożące krew w żyłach techniki torturowania i uśmiercania, wstawki o potrzebujących pomocy, staczających się do nowojorskiego rynsztoka dzieciakach i przede wszystkim tajemnice, sekrety i kłamstwa. Jedno mnie autentycznie zaciekawiło. Trzecia przypadkowo wybrana książka tego autora i trzecia pełna uroku postać drugoplanowa o imieniu Wanda. Nie wiem, o co chodzi, ale chyba powinnam pogrzebać w życiorysie pana Harlana.

C'est moi

środa, 23 maja 2012

Kołysanka dla mordercy

Powrót na ojczyste poletko. Udany, choć ekstremalnie mroczny. Iście skandynawski, chciałoby się powiedzieć, ale wcale nie jestem pewna, czy aby w tej kategorii nie idziemy łeb w łeb. Czubaj w każdym razie wesołkiem nie jest. A jego śledczy to już depresja do kwadratu. Cały jego świat skąpany jest w odcieniach szaroburych, błotno-brunatnych, jasno i ciemnoczarnych. No ale daje radę, mozolnie i z zadyszką, uparcie stawia czoła każdemu dniu. Zakończenie kryminału wywołało we mnie mieszane uczucia, z jednej strony ciekawe rozwiązanie zagadki, a z drugiej banalna śmierć winnego, kiedy zbiór dowodów nie wystarczyłby do oskarżenia.

Sceny z życia smoków

Jeszcze rok temu Babu wykazywał umiarkowane zainteresowanie nieprzewidywalnymi przygodami smoków. Pewnie z powodu poziomu abstrakcji, jaki pani Krupska serwuje czytelnikom. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, teraz 'Sceny' przerabiamy zachłannie i systematycznie, czyli po skończeniu ostatniego rozdziału zaczęliśmy od nowa.  A najlepsze jest to, że mi ciągle przypada w udziale czytanie początkowych stron i do tej pory nie znam całości:)

Ciasto z truskawkami i rabarbarem


 
 


 

Tarta z botwinką i serem




Ciasto:
200 g mąki pszennej, 100 g masła, 1 jajko, szczypta soli

Farsz:
800 g botwinki, 400 g naturalnego serka homogenizowanego, 4 łyżki startego żółtego sera, 2 jajka, gałka muszkatołowa, sól, pieprz

Zagnieść ciasto, zawinąć w folię i włożyć na godzinę do lodówki. Potem 2/3 wyłożyć formę, a resztę pociąć na paseczki do dekoracji.
Botwinkę umyć i gotować w osolonym wrzątku 10 minut. Odcedzić, ostudzić i drobno pokroić. Wymieszać z pozostałymi składnikami farszu i doprawić.
Piec w 180 st.C 35-40 minut.

wtorek, 22 maja 2012

Erystyka

Lektura dla koneserów. Dla niedowiarków parę cytatów.
'Sposób 8. Doprowadzać przeciwnika do złości: albowiem w złości nie jest on w stanie prawidłowo rozumować i dopilnowywać swoich korzyści.'
'Sposób 23. Opór i sprzeczka pobudzają człowieka do przesady. Możemy więc przeciwnika drażnić swym oporem.'
'Sposób 36. Zadziwienie i oszołomienie przeciwnika potokiem bezsensownych słów.'
'Sposób ostatni. Jeżeli się spostrzega, że przeciwnik jest silniejszy, że w końcu nie będzie się miało racji, to atakuje się go w sposób osobisty, obraźliwy, grubiański. (...) Powstaje teraz pytanie, jaką regułą ma się wtedy posługiwać druga strona. Jeżeli bowiem postąpi tak samo, to wyniknie z tego bijatyka, pojedynek lub proces o obrazę. (...) Najlepszą radą jest zatem ta, którą podaje już Arystoteles w ostatnim rozdziale Topik: Nie dyskutować z pierwszym lepszym, lecz tylko z takimi, których znamy i o których wiemy, że mają dość rozumu, by nie prawić takich absurdów, których sami się muszą potem wstydzić.'

piątek, 18 maja 2012

czwartek, 17 maja 2012

Krótka piłka

No co tu dużo mówić, zachorowałm na Cobena. Ale niejaki sukces udało mi się już odnotować: jeden wątek rozwikłałam zanim powieściowy detektyw zdążył o nim pomyśleć. Co nie zmienia faktu, że i tak całość mi się nie kleiła dopóty, dopóki na ostatnich stronicach wszystko czarno na białym nie zostało wyłuszczone. Przy okazji odkryłam istnienie cyklu o Myronie Bolitarze. Bohater jak na mój gust nieco zbyt heroiczny, wszechstronny i wypacykowany, ale zagadki, które rozwiązuje, są pierwszorzędne, więc nasza znajomość chyba się zacieśni.

środa, 16 maja 2012

Makaron z ziemią

Sen najstraszniejszy ze strasznych. Byłam w szkole, opustoszałej i klaustrofobicznej, która wyglądała jak szpital albo internat. Każda sala okazywała się stołówką. Potem na drodze zobaczyłam dziewczynkę w koszulce nocnej. Był dzień, może nie słoneczny, ale na pewno nie było ciemno. Mała stała sobie na środku ulicy, a do mnie dotarło, że za chwilę przejedzie tędy ciężarówka i zabije ją w ułamku sekundy. Nie widziałam jednak wypadku, bo znalazłam się w swojej kuchni. Mieszałam w głębokim talerzu makaron. Nagle przypomniałam sobie, że chyba przy sprzątaniu zapomnieliśmy o kałuży krwi koło łóżka. Pobiegłam do sypialni. Podłoga i ściana były we krwi, chociaż na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że to puszka pomidorów eksplodowała w kącie pokoju. A kiedy wróciłam do kuchni i mieszania makaronu, zobaczyłam, że talerz jest pełen czarnej ziemi. Pogmerałam w niej trochę łyżką, ale nie wiedziałam, jak się wykręcić od jedzenia. I wtedy dowiedziałam się, że ktoś z bliskiej rodziny właśnie zmarł.

wtorek, 15 maja 2012

Park Południowy


 

Bez pożegnania

Wszelkie pochwały pod adresem Cobena są w pełni uzasadnione. Od jego thrillerów nie można się oderwać, a kierunku, w którym zmierza akcja, przewidzieć. Jedyne, co mnie w tej pozycji drażniło, to wielokrotnie powtarzane przez bohatera snującego swą historię stwierdzenie, że może to banał, ale... Rzucał tymi banałami na prawo i lewo, co wcale mi jednak nie przeszkodziło pobiec truchcikiem do biblioteki i zgarnąć wszystkie powieści Cobena, które wpadły mi w ręce:)