![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX1yHwmqgaqbz0EfcC8Fb5Fr9lt_eukChpKtg4Jub9fgCKGJ9dffHJyfycyoFPvp4FUSPKKUMZ0ezdU6B4v3FR5qkkqhzLl2B8W6jB9iFiWg-9jDghYdxFjqIF35yPSBnZnrPx21zs3ys/s200/ko%25C5%2582ysanka.jpg)
Powrót na ojczyste poletko. Udany, choć ekstremalnie mroczny. Iście skandynawski, chciałoby się powiedzieć, ale wcale nie jestem pewna, czy aby w tej kategorii nie idziemy łeb w łeb. Czubaj w każdym razie wesołkiem nie jest. A jego śledczy to już depresja do kwadratu. Cały jego świat skąpany jest w odcieniach szaroburych, błotno-brunatnych, jasno i ciemnoczarnych. No ale daje radę, mozolnie i z zadyszką, uparcie stawia czoła każdemu dniu. Zakończenie kryminału wywołało we mnie mieszane uczucia, z jednej strony ciekawe rozwiązanie zagadki, a z drugiej banalna śmierć winnego, kiedy zbiór dowodów nie wystarczyłby do oskarżenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz