Szczęśliwie zaraz potem nastrój radykalnie się zmienił za sprawą opowiadania Sabacha, które przypadło w udziale Janowi Peszkowi. Zabawa we Wrocławskim Centrum SPA była pyszna. Nie dość, że lektor wypłynął na środek basenu łódką i dał popis zdolności aktorskich, to jeszcze sama historia miała taką puentę, że z pewnością wielu osobom ją powtórzę. No i postanowiłam dać kolejną szansę Sabachowi, bo okazał się on najciekawszym autorem wieczoru.
Dalej była Synagoga z Magdą Kumorek z 'Nową Hiszpanią' i Michał Rusinek z 'Zapachami' w Przejściu Garncarskim. W Tajnych Kompletach wygrzebałam 'Misia Uszatka' z nadgryzionym rogiem i brakującymi kilkoma kartkami, ale za to wydanego w 1976 roku. A zaraz nieopodal w Kamienicy pod Złotym Słońcem wpakowałam się na fotel Maciejowi Masztalskimu. Jemu w udziale przypadł 'Litwin w Wilnie'.
Kolejną po basenie niecodzienną scenerią było Krzesło Kantora. Szczerze podziwiam L.U.Ca za entuzjazm z jakim o dziesiątej wieczorem na przeraźliwym zimnie czytał 'Nieśmiałego Argentyńczyka'. Nie każdy miał tyle werwy. Gościem ostatniego spotkania był Michał Witkowski ze 'Skromną uroczystością'. I w lekturze pomagał mu konferansjer. Co wyszło na szczęście świetnie, bo panowie ogromnie wczuli się w role i wykazali się nie lada poczuciem humoru.
Teraz pozostaje mi tylko odszukanie prezentowanych tej Nocy tekstów. Zwłaszcza tych, których fragmentów nie udało mi się usłyszeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz