wtorek, 3 września 2013

Mruczando

Nowy wieczorny rytuał. Rita czeka, kiedy wybiorę się do łóżka, przybiega, włącza mruczando i ładuje się na mnie bez krępacji, oczekując codziennej porcji pieszczot. Nie ma szans na oszukiwanie. Obie ręce muszą być wolne, książka, gazeta czy laptop są 'przeganiane'. Nagrodą są całuski, lizanie nosa i nieustające pomruki zadowolenia, które początkowo brzmią jak cicho brzęczący agregat lodówki, a z czasem nabierają mocy i Rita zamienia się w mały traktorek.
Tak oto codziennie przez kilka minut obcuję z mięciutkim i przymilnym, półtorakilowym wcieleniem szczęścia:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz