niedziela, 4 grudnia 2011

99

Umiętności matematyczne mojego syna rosną z każdym dniem. Ostatnio z szelmowskim uśmiechem doliczył się do dramatycznych osiemdziesięciu dziewięciu, chociaż oboje z Maćkiem doskonale wiemy, że on wie, co dalej. Ale że on wie, co my wiemy o nim, tu ciąg się urywa.
Dziś, kiedy rano za bardzo zaczął dokazywać, podstępnie zapytałam, do ilu tym razem uda mu się policzyć. Dwie minuty oddechu dla rodziców. I wynik bez niespodzianki. Dziewięćdziesiąt dziewięć. I tyle;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz