To jest silniejsze ode mnie. W bibliotece staram się już unikać półki z Lessing, ale coś mnie nieodparcie do niej przyciąga. A po zachłannej lekturze potrzebuję kilku dni na odchorowanie. Tom opowiadań "Mężczyzna i dwie kobiety" nie zrobił na mnie wrażenia, przekartkowałam go jedynie. Natomiast "Szczelina" to kolejna książka, która porywa swoją brutalnością, bezpośredniością, bezkompromisowością. Szczególnie mocny jest początek. A całość to tak naprawdę nowa wersja 'Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus'. Tyle że tu nie znajdziemy recepty na porozumienie, ba, dosadnie zostaje nam uświadomione, że nie ma szans na zrozumienie drugiej płci, bo różnice w postrzeganiu świata i reakcjach na codzienne zdarzenia są głębsze niż Rów Mariański.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz