Książka Kathryn Stockett była genialna, ale film Tate Taylor wcale jej nie ustępuje. Jasne, niektóre wątki pominięto, ale przecież nie o to chodzi, żeby słowo w słowo kopiować pierwowzór. Trudny i niewesoły kawałek historii jest tu opowiedziany w ciepły, optymistyczny i pełen humoru sposób. Obsada aktorska zasługuje na owację na stojąco. Tempo akcji nie pozwala oderwać oczu od ekranu. A co najważniejsze, happy end nie ma tu nic wspólnego z mdłym cukierkiem, ale jest kolejnym mocnym potrójnym zwrotem akcji, bo dla każdej z bohaterek to dopiero początek życiowych zmian.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz