Wydawało mi się, że serię Mankella o melancholijnie usposobionym policjancie z Ystad znam na wylot. A tu niespodzianka. Dwa opowiadania zdradzające kulisy początków kariery i małżeństwa Wallandera. I o ile mój ulubiony bohater w pracy zawsze wykazywał się błyskotliwością i szóstym zmysłem, o tyle w sprawach sercowych zabrakło mu intuicji. Trochę smutny to wątek, ale znając całą historię życia Kurta, trudno spodziewać się czegoś innego. W końcu i do niego szczęście się uśmiechnie, ale nie będę wybiegać w przyszłość, kiedy nareszcie historia sięgnęła tak głęboko w nieznaną mi jeszcze przeszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz