piątek, 17 lutego 2012

NBA

Chyba już osiągnęłam dno wyczerpania: wczorajsze popołudnie i wczesny wieczór przespałam, a kiedy po kilku godzinach wreszcie ocknęłam się z letargu, zasiadłam z Maćkiem do oglądania koszykówki. Zieleń na trybunach meczu Boston Celtics kontra ktoś tam podziała kojąco na moje nerwy. O śledzenie samej rozgrywki nie ma mnie jednak co podejrzewać, nawet nie potrafię powiedzieć, kto wygrał. Ale dziś znowu świat wydaje mi się całkiem przyjazny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz