Jeden z tych filmów, po których długo mam mieszane uczucia. Z jednej strony świetne kreacje aktorskie i obraz zła, którego nigdy nie powinno się zapomnieć. Z drugiej brak wiary w konieczność epatowania przemocą i chyba jednak nadzbyt czarno-biała tonacja charaktyrestyki bohaterów. Daniela dopiero nazajutrz po seansie stwierdziła, że spodziewała się więcej, że miała wrażenie, że film powstał pod ideę jego późniejszej recepcji i przez to brak mu tej rzekomej siły, o której tyle w recenzjach. Mnie tak naprawdę rozczarowało pokazanie Tadeusza jako jedynego sprawiedliwego, który niejako bierze na siebie pokutę za piekło, jakie mężczyźni zgotowali kobietom w czasie wojny i jeszcze długo po niej. Ale zobaczyć ten film było warto. Choćby dla kilku pięknych scen ulotnego szczęścia, jakiego zaznali główni bohaterowie. I te fragmenty chciałabym pamiętać jak najdłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz