
Teraz wieczorami wałkujemy włoskie baśnie, które momentami są naprawdę przerażające. Atmosferę grozy budują też nieźle ilustracje (żona wilkołaka nawet we mnie wzbudza trwogę). Bastek chwilami usiłuje jednocześnie zakryczyć oczy i uszy. Ale twardo obstaje przy dalszym czytaniu. Dla mnie najśmieszniejsze są spolszczone imiona: Belluczja, Paskarella, Belpodżio itd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz