czwartek, 12 stycznia 2012

Młodość stulatka

Czytanie coś mi nie idzie. 'Kwestię Finklera' Howarda Jacobsona porzuciłam po 70 stronach. Miała to być brawurowa mieszanka żydowskiego dowcipu i refleksji na temat tożsamości we współczesnym świecie. Uwierzyłam, w końcu Nagroda Bookera mówi sama za siebie. Ale okazało się, że książka to bardziej smętna niż humorystyczna. Rzuciłam się więc z zapałem na  'Lato przed zmierzchem' Doris Lessing. I znowu pomyłka. Za bardzo mi się ciągnęło. Nie poddałam się jednak, przejrzałam zapasy na półce i trafiłam na 'Młodość stulatka'. Gdyby była dłuższa, podzieliłaby los poprzednich lektur. A tak poznałam historię człowieka odmłodzonego przez porażenie piorunem. I tyle, żadnych przemyśleń czy komentarzy. Nie wiem, czy winy doszukiwać się w sobie (wiadomo, że skłonność do wybrzydzania pogłębia się z wiekiem), pogodzie (nie jest źle, ale gdzie to słońce???) czy po prostu miałam pecha, nos mnie zawiódł itp. W każdym razie rozwiązanie jest jedno: czas ruszyć na podbój biblioteki tudzież księgarni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz