czwartek, 19 stycznia 2012

Lokalny trubadur

Gitarzysta spod Guinnessa na Solnym jest moim idolem. Miejscówkę trzyma od końca października z krótką przerwą w okolicach świąt. Może wtedy dawał występy w środku. Żadna pogoda mu niestraszna. Dwa razy tej samej melodii nie słyszałam. Dzięki niemu znam na pamięć witrynę księgarni taniej książki na Ruskiej, bo zwykle tam się ustawiam, żeby chwilę dłużej go posłuchać. Dziś grał Metallicę. Przy bezwietrznej pogodzie (serio, przez tych parę minut w tamtej okolicy nawet listek nie drgnął) i przy melancholijnej mżawce muzyka niosła się pięknie i podniośle. Och, jestem taka dumna ze swojego miasta, hehe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz